piątek, 25 listopada 2016

Hygge Klucz do szczęścia ~ Meik Wiking



Hej wszystkim!
Nie było mnie sporo czasu, ale czasu z miesiąca na miesiąc coraz mniej. Ale! Zgłaszam poprawę i proszę o wybaczenie. Teraz postaram się pisać więcej, bo jak tak dalej pójdzie to zapomnicie, że ktoś taki jak ja istnieje xD Na dobry początek coś wesołego i przyjemnego, czyli książka od Wydawnictwa Czarna Owca o jednym z najpiękniejszych duńskich słów, czyli Hygge.

A no właśnie! A co to oznacza Hygge, i czemu to niby takie ładne słowo i jak Duńczycy to robią, że mimo, że mają jedne z najwyższych podatków są jednym z najszczęśliwszych narodów na świecie? Hygge jest faktycznie pięknym i stosunkowo krótkim słowem, ale jego znaczenie jest bardzo rozległe. Jak to pisze Meik Wiking, czyli autor tejże książki i dyrektor Instytutu Badań nad Szczęściem w Kopenhadze najważniejszą rzeczą jest wytłumaczenie komuś czym jest Hygge i w moim odczuciu udało mu się to wyjaśnić w bardzo ciekawy i zrozumiały sposób. Teraz ja wam po krótce spróbuje wytłumaczyć co kryje się za słowem Hygge. Wyobrażacie sobie śnieżny dzień, wy siedzicie w domu pod kocem z herbatą albo kawą, zapaloną pachnącą świeczką i dobrą książką i nie musicie nigdzie wychodzić? Czujecie się przytulnie i macie cudowne wrażenie, że w końcu macie czas dla siebie i możecie w końcu posiedzieć w domu i niczym się nie przejmować. To oznacza hygge. Hygge to słowo, którym Duńczycy chcą opisać ten nastrój. Ale dlaczego akurat oni są najbardziej Hygge i dlaczego tak często używają tego słowa? I co zrobić, żeby być bardziej szczęśliwym? To już jest opisane w książce, więc nie będę wam psuć zabawy.



Meik Wiking w przejrzysty, ciekawy jak i zabawny sposób opisał całą idee hyggowania. Dzięki tej książce zauważyłam miłe i przyjemne rzeczy, które robię codziennie z czystej przyjemności i na które nie zwracam uwagi zawalona problemami. Ale na tym polega szczęście Duńczyków. Cieszą się z małych rzeczy. Chociażby żeby podać przykład czerpią radość z tego, że spotykają się ze znajomymi, z rodziną, z ukochaną osobą. Wielkie szczęście sprawiają im takie pierdoły, jak posłuchanie swojej ulubionej piosenki, obejrzenie jakiegoś filmu czy serialu, wyciszenie się i pomyślenie o czymś miłym, przerwa między jakimiś zajęciami, zapalenie nowej, ślicznie pachnącej świeczki, przeczytanie książki czy chociażby popatrzenie na ulewę, albo śnieżycę, gdy siedzą po ciepłym kocem w rodzinnym domu. I czytałam tą książkę z myślą plątającą się gdzieś z tyłu głowy, że "Kurde ja też to robię i też lubię zapalić świeczkę, albo wypić herbatę, ale nie zwracam na to zbyt dużej uwagi. A może powinnam?"

Książkę polecam każdemu. Powiem wam, że hygge jak i hyggowanie jest bardzo ciekawym zjawiskiem i słowem. Książka ta jest pozycją w pewien sposób wyjątkową, ponieważ jak żadna inna nie opowiada o tym, co przynosi ludziom szczęście. Pokazuje, że do prawdziwego szczęścia nie jest potrzebne wiele rzeczy i ta książka jest tego idealnym przykładem.

Tytuł: Hygge. Klucz do szczęścia.
Autor: Meik Wiking
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 288
Data wydania : 9 listopada 2016
Cena katalogowa: 34,99zł



ZA KSIĄŻKĘ, MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA JEJ I ZAUFANIA MI DZIĘKUJĘ
 
 
 
Recenzja dostępna również tutaj:

KLIK LubimyCzytać
KLIK empik.com

Do następnego posta, czyli Podsumowania 3 miesięcy!
Papa ♥

sobota, 5 listopada 2016

Potomkowie ~ Tosca Lee



Hej wszystkim!
Mamy weekend 😀 Tak i to już zdecydowanie potwierdzone info. I właśnie dlatego też, że nic nie mam do nauki po za powtórzeniem na próbny egzamin gimnazjalny (( trzymajcie kciuki xD)) to mam czas na napisanie recenzji książki, którą dostałam od Wydawnictwa IUVI  ♥ Nie spodziewałam się po niej wiele. Czy się zawiodłam? Przekonacie się w recenzji :) Zapraszam!

"Kiedy po raz pierwszy zjawiasz się w ośrodku, nikt nic nie mówi. Nie ma takiej potrzeby. Przeszedłeś przez terapię, testy i wiele przygotowań pozwalających otrzymać plastikową bransoletkę, którą zakładają ci w dniu zabiegu. Zabiegu, który uratuje ci życie. Już nie dopytują, dlaczego się zdecydowałeś. I nie przeszkadza im, że nie powiedziałeś słowa prawdy.Już tylko skrobnięcie rysika, kiedy podpisujesz się na ekranie - po raz ostatni własnym nazwiskiem"

Tak zaczyna się prolog "Potomków". Nie wiem jak was, ale mnie zaintrygował i chciałam wiedzieć co jest dalej. Jeżeli wy tez chcecie wiedzieć jaka historia jest opowiedziana po tym wstępie to już jest połowa sukcesu. Ale zacznijmy od początku. Dosłownie. Niby typowa fabuła. Dziewczyna poddaje się zabiegowi usunięcia pamięci i chce zacząć życie od nowa... Ale czy na pewno? A może przed kimś ucieka? Może chce wymazać z pamięci wspomnienia i wszystko co wie, żeby uratować komuś życie? Problem w tym, że tego dlaczego to zrobiła nie wie nawet ona a co dopiero my.

Wdrążając się w fabułę i przewracając kolejne kartki dowiadujemy się wszystkiego po kolei. A z racji tej, że jest to powieść napisana w pierwszej osobie (( za czym osobiście nie przepadam, ale tutaj odziwo strasznie mi się spodobało to rozwiązanie)) potrafimy o wiele bardziej wczuć się w to, co przeżywa główna bohaterka. I kolejne co mi się podoba to to, że główna bohaterka mimo, że książka jest " dla młodzieży" to ona sama nastolatką nie jest i jak się dowiadujemy:  jest 21- letnią kobietą.

Główna bohaterka. Budzi się. Nic nie pamięta. Wie, że ma na imię Emily Porter i, że poddała się zabiegowi. Nie pamięta rodziców, dzieciństwa. Jedyne co ma to list: od siebie dla siebie.
" Emily, to ja. Ty.
Nie pytaj o dwa minione lata. Nie szukaj ich w pamięci i nie staraj się grzebać w przeszłości.
Od tego zależy twoje życie. Życie innych ludzi również.
Tak przy okazji, nie masz na imię Emily. Zginęłaś w wypadku..."

Poznaje nieznajomego, który twierdzi, że jest potomkinią "Krwawej Hrabiny" Elżbiety Batory,  największej i najgroźniejszej morderczyni wszech czasów. I wie, że jest ścigana. Musi uciekać, a od swojej tajemniczej opiekunki dostaje jedną jedyną radę: "Nie ufaj nikomu."
Ale skoro ma nie ufać nikomu to czy może zaufać opiekunce, która to powiedziała?
Jedyne co wie na sto procent to to, że musi odzyskać to co straciła w przeciągu chwili: wspomnienia i pamięc ostatnich dwóch lat swojego życia.

Jeżeli was zaintrygowałam i mi się to udało to się cieszę i mam nadzieję, że sięgnięcie po tą pozycje, bo warto.
Za książkę i możliwość przeczytania jej dziękuje Wydawnictwu IUVI. Recenzja również
Tu: klik
I tu: klik

Miłego weekendu!





Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka