piątek, 25 listopada 2016

Hygge Klucz do szczęścia ~ Meik Wiking



Hej wszystkim!
Nie było mnie sporo czasu, ale czasu z miesiąca na miesiąc coraz mniej. Ale! Zgłaszam poprawę i proszę o wybaczenie. Teraz postaram się pisać więcej, bo jak tak dalej pójdzie to zapomnicie, że ktoś taki jak ja istnieje xD Na dobry początek coś wesołego i przyjemnego, czyli książka od Wydawnictwa Czarna Owca o jednym z najpiękniejszych duńskich słów, czyli Hygge.

A no właśnie! A co to oznacza Hygge, i czemu to niby takie ładne słowo i jak Duńczycy to robią, że mimo, że mają jedne z najwyższych podatków są jednym z najszczęśliwszych narodów na świecie? Hygge jest faktycznie pięknym i stosunkowo krótkim słowem, ale jego znaczenie jest bardzo rozległe. Jak to pisze Meik Wiking, czyli autor tejże książki i dyrektor Instytutu Badań nad Szczęściem w Kopenhadze najważniejszą rzeczą jest wytłumaczenie komuś czym jest Hygge i w moim odczuciu udało mu się to wyjaśnić w bardzo ciekawy i zrozumiały sposób. Teraz ja wam po krótce spróbuje wytłumaczyć co kryje się za słowem Hygge. Wyobrażacie sobie śnieżny dzień, wy siedzicie w domu pod kocem z herbatą albo kawą, zapaloną pachnącą świeczką i dobrą książką i nie musicie nigdzie wychodzić? Czujecie się przytulnie i macie cudowne wrażenie, że w końcu macie czas dla siebie i możecie w końcu posiedzieć w domu i niczym się nie przejmować. To oznacza hygge. Hygge to słowo, którym Duńczycy chcą opisać ten nastrój. Ale dlaczego akurat oni są najbardziej Hygge i dlaczego tak często używają tego słowa? I co zrobić, żeby być bardziej szczęśliwym? To już jest opisane w książce, więc nie będę wam psuć zabawy.



Meik Wiking w przejrzysty, ciekawy jak i zabawny sposób opisał całą idee hyggowania. Dzięki tej książce zauważyłam miłe i przyjemne rzeczy, które robię codziennie z czystej przyjemności i na które nie zwracam uwagi zawalona problemami. Ale na tym polega szczęście Duńczyków. Cieszą się z małych rzeczy. Chociażby żeby podać przykład czerpią radość z tego, że spotykają się ze znajomymi, z rodziną, z ukochaną osobą. Wielkie szczęście sprawiają im takie pierdoły, jak posłuchanie swojej ulubionej piosenki, obejrzenie jakiegoś filmu czy serialu, wyciszenie się i pomyślenie o czymś miłym, przerwa między jakimiś zajęciami, zapalenie nowej, ślicznie pachnącej świeczki, przeczytanie książki czy chociażby popatrzenie na ulewę, albo śnieżycę, gdy siedzą po ciepłym kocem w rodzinnym domu. I czytałam tą książkę z myślą plątającą się gdzieś z tyłu głowy, że "Kurde ja też to robię i też lubię zapalić świeczkę, albo wypić herbatę, ale nie zwracam na to zbyt dużej uwagi. A może powinnam?"

Książkę polecam każdemu. Powiem wam, że hygge jak i hyggowanie jest bardzo ciekawym zjawiskiem i słowem. Książka ta jest pozycją w pewien sposób wyjątkową, ponieważ jak żadna inna nie opowiada o tym, co przynosi ludziom szczęście. Pokazuje, że do prawdziwego szczęścia nie jest potrzebne wiele rzeczy i ta książka jest tego idealnym przykładem.

Tytuł: Hygge. Klucz do szczęścia.
Autor: Meik Wiking
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 288
Data wydania : 9 listopada 2016
Cena katalogowa: 34,99zł



ZA KSIĄŻKĘ, MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA JEJ I ZAUFANIA MI DZIĘKUJĘ
 
 
 
Recenzja dostępna również tutaj:

KLIK LubimyCzytać
KLIK empik.com

Do następnego posta, czyli Podsumowania 3 miesięcy!
Papa ♥

sobota, 5 listopada 2016

Potomkowie ~ Tosca Lee



Hej wszystkim!
Mamy weekend 😀 Tak i to już zdecydowanie potwierdzone info. I właśnie dlatego też, że nic nie mam do nauki po za powtórzeniem na próbny egzamin gimnazjalny (( trzymajcie kciuki xD)) to mam czas na napisanie recenzji książki, którą dostałam od Wydawnictwa IUVI  ♥ Nie spodziewałam się po niej wiele. Czy się zawiodłam? Przekonacie się w recenzji :) Zapraszam!

"Kiedy po raz pierwszy zjawiasz się w ośrodku, nikt nic nie mówi. Nie ma takiej potrzeby. Przeszedłeś przez terapię, testy i wiele przygotowań pozwalających otrzymać plastikową bransoletkę, którą zakładają ci w dniu zabiegu. Zabiegu, który uratuje ci życie. Już nie dopytują, dlaczego się zdecydowałeś. I nie przeszkadza im, że nie powiedziałeś słowa prawdy.Już tylko skrobnięcie rysika, kiedy podpisujesz się na ekranie - po raz ostatni własnym nazwiskiem"

Tak zaczyna się prolog "Potomków". Nie wiem jak was, ale mnie zaintrygował i chciałam wiedzieć co jest dalej. Jeżeli wy tez chcecie wiedzieć jaka historia jest opowiedziana po tym wstępie to już jest połowa sukcesu. Ale zacznijmy od początku. Dosłownie. Niby typowa fabuła. Dziewczyna poddaje się zabiegowi usunięcia pamięci i chce zacząć życie od nowa... Ale czy na pewno? A może przed kimś ucieka? Może chce wymazać z pamięci wspomnienia i wszystko co wie, żeby uratować komuś życie? Problem w tym, że tego dlaczego to zrobiła nie wie nawet ona a co dopiero my.

Wdrążając się w fabułę i przewracając kolejne kartki dowiadujemy się wszystkiego po kolei. A z racji tej, że jest to powieść napisana w pierwszej osobie (( za czym osobiście nie przepadam, ale tutaj odziwo strasznie mi się spodobało to rozwiązanie)) potrafimy o wiele bardziej wczuć się w to, co przeżywa główna bohaterka. I kolejne co mi się podoba to to, że główna bohaterka mimo, że książka jest " dla młodzieży" to ona sama nastolatką nie jest i jak się dowiadujemy:  jest 21- letnią kobietą.

Główna bohaterka. Budzi się. Nic nie pamięta. Wie, że ma na imię Emily Porter i, że poddała się zabiegowi. Nie pamięta rodziców, dzieciństwa. Jedyne co ma to list: od siebie dla siebie.
" Emily, to ja. Ty.
Nie pytaj o dwa minione lata. Nie szukaj ich w pamięci i nie staraj się grzebać w przeszłości.
Od tego zależy twoje życie. Życie innych ludzi również.
Tak przy okazji, nie masz na imię Emily. Zginęłaś w wypadku..."

Poznaje nieznajomego, który twierdzi, że jest potomkinią "Krwawej Hrabiny" Elżbiety Batory,  największej i najgroźniejszej morderczyni wszech czasów. I wie, że jest ścigana. Musi uciekać, a od swojej tajemniczej opiekunki dostaje jedną jedyną radę: "Nie ufaj nikomu."
Ale skoro ma nie ufać nikomu to czy może zaufać opiekunce, która to powiedziała?
Jedyne co wie na sto procent to to, że musi odzyskać to co straciła w przeciągu chwili: wspomnienia i pamięc ostatnich dwóch lat swojego życia.

Jeżeli was zaintrygowałam i mi się to udało to się cieszę i mam nadzieję, że sięgnięcie po tą pozycje, bo warto.
Za książkę i możliwość przeczytania jej dziękuje Wydawnictwu IUVI. Recenzja również
Tu: klik
I tu: klik

Miłego weekendu!





sobota, 22 października 2016

# Sytuacje, których nienawidzą książkocholicy (2)



Book morning!
Z racji tej, że szkoła nie dodaje czasu, a go zabiera niestety moje TBR leżą, kwiczą i błagają o pomste do nieba to postanowiłam napisać kolejny post o tym, co nas książkoholików denerwuje. Tak! czas się wyżalić! 

1.Brzydkie postacie na okładkach
Tak. Temat rzeka. W każdym tego typu poście bądź filmiku pojawia się ten punkt, ale jak tu się nie dziwić! Naprawdę nie wiem czym to jest spowodowane, ale cóż zawsze, ale to ZAWSZE pojawi się jakaś książka bądź seria z brzydkimi postaciami na okładkach. Przykład? Seria Lux. Ja nie wiem skąd oni wzięli tych "modeli" ale naprawdę, aż żal du*ę ściska XD Zdecydowanie wolałabym jeszcze, gdyby zostawały oryginalne okładki. Na przykład w serii Darów Anioła.

2.Pozaginane grzbiety.
Ja nie jestem osobą, która jakoś się załamuje po pobrudzeniu, albo zagięciu grzbietu, ale niektórych to denerwuje i cóż zazwyczaj się tak się dzieje i to nawet ne tylko przy "cegiełkach".

3. Pożyczanie komuś książki. 
Ja chciałabym, żeby więcej ludzi czytało książki, ale jeżeli rozmawiamy o jakiejś książce i pada pytanie "A pożyczysz mi ją?" to od razu w głowie pojawia mi się obraz smutnej, pozaginanej, podartej, albo w ogóle nie oddanej książki, dlatego rzadko pożyczam komuś coś z mojej biblioteczki.

4. Brak do druku.
Każdy zna taką sytuację, gdy przeczyta bądź obejrzy recenzję jakiejś książki, która go zaintryguje i ma ochotę ją kupić. Wchodzi w stronę księgarni i przy cenie widzi jakże wpadający w oczy napis "PRODUKT NIEDOSTĘPNY". Ale! Jeszcze nie ma co się wściekać. Wchodzi na inną stronę - tak samo i na kolejne i znowu i teraz zaczyna się niemożliwe zfrustrowanie. Ja przynajmniej tak mam. Zbieram się do kupna jakiejś książki ( ostatnio drugiej części Parabellum), juz mam zamiar ją kupić wchodzę szczęśliwa na stronę i "PRODUKT NIEDOSTĘPNY" Ugh.

5. Filmowe okładki.
O okładkach mowa już była czemu się nie dziwie. Ale dla mnie gorsze od brzydkich postaci na okładkach są FILMOWE OKŁADKI!, które pojawiają się w momencie, kiedy film wchodzi do kin. A co jeszcze gorsze! Pół biedy jak książka jest jednotomowa ale jak to jest seria i któryś z kolei tom jest w wydaniu filmowym a inne nie i tylko ten jeden środkowy wydaje się zupełnie inny. Ja ostatnio "polowałam" dosłownie na "Marsjanina" w niefilmowej okładce i... naszczęście w krwi, pyle i pocie dorwałam ostatni egzemplarz w Empiku.
Brak słów XD

To tyle. Taki krótki post na weekend, ale zawsze jakiś! Mam nadzieję, że wam się spodobał i możecie pisać co was wkurza najbardziej. ♥
Papa 💞


czwartek, 29 września 2016

(61) Ślady- Jakub Małecki


Każdy koniec świata może postrzegać zupełnie inaczej. Dla jednego może to być apokalipsa, dosłowny "koniec świata", wielka asteroida lecąca z ogromną prędkością ku ziemi. Dla innych może być pod tym pojęciem zupełnie coś innego i zarazem "mniej spektakularnego" : zależy jak na to spojrzeć. Zawsze jest jakiś koniec świata. Gdzieś. Dla kogoś. Czasami nawet i dla nas. Ale jak to się mówi: "Każdy początek ma swój koniec". Inni mogą głębiej odbierać to powiedzenie inni czytać je ale nie zdawać sobie sprawy co właściwie znaczy. Nie zależnie od tego co o tym myślimy i tak nie unikniemy nieuniknionego. Śmierć po nas przyjdzie. Nie wiadomo kiedy ani jak ale przyjdzie. Ona zawsze przychodzi. Mimo, że może nam się wydawać nieco "fantastyczna" lub "surrealistyczna" to ona jednak jest. Jest na pewno spokojna. Nie odzywa się, nie daje żadnego znaku ale jest. I tak już musi być. Śmierć jest "małym" końcem świata. I tak właściwie o tym jest ta książka. O tym, że "Każdy początek ma swój koniec". Książka o przemijaniu, łapaniu chwili i wielu końcach świata opowiedziana w zarazem boleśnie realistyczny jak i magiczny sposób. 

"Życie jest bardziej jak zbiór opowiadań. Poszarpane, nieprzewidywalne... Ono nie układa się w jedną całość."

Opis
Tadeusz ginie na wojnie, ale nie umiera cały. Pada na ziemię z rozerwaną głową, aby od tej pory trwać w życiach innych. Bożena, jego daleka krewna, zostaje światowej sławy modelką, nigdy jednak nie przestaje uciekać przed samą sobą. Ludwik, jej ojciec, co rano budzi się, nie wiedząc, kim jest, a jednak próbuje być kimś. Kolejne życiorysy przeplatają się coraz gęściej, tworząc niepokojącą mozaikę radości, tęsknot i lęków.

" - Życie z powieścią nie ma nic wspólnego - stwierdza ponuro Graboletta. - Ono się nie układa w jedną całość. Byłaś kiedyś inną Bożenką i będziesz innymi Bożenkami.  Historie, które opowiadamy sobie przy winie, tak jak teraz, nie łączą się ze sobą ani nic z nich nie wynika.
Życie jest bardziej jak zbiór opowiadań. Poszarpane, nieprzewidywalne. Uwierz mi, mojego czy twojego życia nikomu by się nie chciało czytać."

Tadeusz, Bożenka, Ludwik, Eustaszek nazywany przez dziadka "Pawełkiem". To tylko niektóre postacie z tej książki. Tylko skrawek tej opowieści a właściwie TYCH opowieści. Bohaterowie, którzy mają swoje problemy. A to wykładowca zdradzający swoją żonę, a to chory mąż a kiedy indziej  nieszczęśliwy wypadek kogoś bliskiego spowodowany byciem o złej godzinie i w złym czasie w danym miejscu. To ludzie jak my. Ludzie, którzy mają problemy, które być może ktoś, gdzieś tam na świecie właśnie ma.  Zawsze są jakieś zwroty akcji. I mówię tu i o książkach i o życiu. Nigdy nie ma tak, że ktoś ma całe życie z górki.Ludzie mający kłopoty i trudne chwile w życiu tak właściwie znane nam na przykład z wiadomości. I właśnie to jest piękne w realiźmie magicznym. Że mimo iż mamy typowych ludzi wyciągniętych żywcem ze swojego życia i wpecionych do książki to jednak jest to dla nas w pewnym stopniu niezrozumiałe i magiczne. Czytając ją mamy wrażenie, że czytamy o czymś do bólu realnym ale zarazem czymś surrealistycznym. Że mimo, że są tu ludzie jak my to jednak te wydarzenia są opisane jakby z innego świata.

Jeżeli mam stwierdzić, czy wam to polecam to nie potrafiłabym. Mi się ta książka strasznie spodobała i polecam ją każdemu. Jednak wiem, że każdy ma swój gust. Jeżeli jednak zachęciła cię moja, lub jakakolwiek inna recenzja tej książki ( albo okładka, która swoją drogą jest przecudowna♥) to nie zastanawiaj się tylko sięgaj po nią. Jest to moja pierwsza przeczytana książka z tego gatunku i pierwsze spotkanie z twórczością tego autora i mogę stwierdzić śmiało, że jak najbardziej udane. Jeżeli jesteście ciekawi to polecam!
 
Za tę, jak i inne książki serdecznie dziękuje Wydawnictwu SQN ♥
 




niedziela, 18 września 2016

[60] #Kryminalnie : Prawniczka z jajami i pierwszak ... DO MOMENTU ~ Cykl z Joanną Chyłką - Remigiusz Mróz


Hej kochani moi! ♥
Stęskniłam się za blogiem i za czytaniem ale nie pisałam nic i nie czytałam bo wiadomo szkoła mi czasu nie dodaje i niestety strasznie mało go mam na cokolwiek. Ale cóż 3 klasa daje o sobie znaki. Dzisiaj tak spontanicznie przyszłam do was z renzją cyklu o Joannie Chyłce i Kordianie Oryńskim. A dlaczego dopiero teraz? Tego nie wiem nawet ja. Jakoś po "Kasacji", "Zaginięciu" i "Rewizji" nie miałam kiedy pisać recenzji co nie znaczy oczywiście, że nie podobały mi się te książki ale nigdy nie miałam po drodze, żeby coś o nich napisać. Ale lepiej późno niż wcale. I z racji tej, że na początku wrześna wyszedł już czwarty tom, czyli "Immunitet" to powiedziałam sobie: "Nie. Koniec. Podoba ci się ta seria to czemu by jej nie opisać?" Usiadłam i piszę. I juz po wstępie widzę, że będzie długi post, więc jeśli ktoś ma czas to zapraszam do czytania!

Główną bohaterką jest stanowcza i sarkastyczna pani adwokat Joanna Chyłka, która pracuje w jednej z najlepszych kancelarii prawniczych "Żelazny & Mc Vay".Jeżeli chodzi o jej ogólny zarys charakteru to oprócz tego, że jest stanowcza i sarkastyczna uwielbia swoją X5, preferuję czarną jak smoła kawę i potrawy z jak największą ilością mięsa. Żyje według swoich zasad a w sądzie lepiej z nią nie zadzierać.

"Atakowała bez ogródek, ale jednocześnie nie przekroczyła granicy, za którą zostałaby uznana za chamską. Rzekomo właśnie to stanowiło wyznacznik dobrego obrońcy."
 
Jak się później dowiadujemy nie ma za ciekawej przeszłości. Do tejże kancelarii dostaje się aplikant Kordian Oryński, który później zostaje okrzyknięty "Zordonem". Jak możemy się domyślać trafia on pod skrzydła Chyłki i od tego momentu, zaczyna się prawdziwa przygoda po jakże realistycznym świecie. Historia opowiadana mimo, że przez cztery tomy to jednak wciąż potrafiąca zaskakiwać.

"Prawda jest prawdą. Nie ma wersji odmian ani wariantów."
 
"Gdy wypije swoje latte i dopali papierosa, wejdzie w zupełnie inny świat. Świat manipulacji, wielomilionowych machinacji pieniężnych i innych machlojek."

Jeżeli miałabym jakoś opisać tą serię w skrócie nie spoilerując a przy tym napisać, wszystko co bym chciała i zmieścić się w jednym poście OJ! To by było ciężkie. Jeżeli chodzi o motyw ogólny to w każdym tomie mamy jedną główną sprawę, z którą zmagają się Zordon i Chyłka jak i kilka ciekawych wątków drugoplanowych nie koniecznie związanych z wątkiem głównym. Jeżeli chodzi o  stan procentowy jak bardzo lub mniej mnie denerwowali i irytowali w poszczególnych tomach bądź przez jakiś czas książki to pokazując to na wykresie były by górki pagórki.

"Nie ma znaczenia jak wygląda - powiedziała.
- Liczy się to, jak będzie wyglądało w oczach sądu."
 
 
"Nikt ze sobą nie taszczy całej prawdy o swoim życiu."

 Pisząc o ich relacji to (przynajmniej ja) nie byłabym jej w stanie określić jednym konkretnym słowem. W "Kasacji" mamy Chyłkę rządzącą wszystkim i średnio rozgarniętego Kordiana, który chcąc nie chcąc musi "znosić" jej humory i sposób bycia. Na domiar złego w pewnym momencie trafia na niezbyt przyjemne towarzystwo, które doprowadzi go jak i prawniczkę do pewnych "problemów". Pod koniec "Kasacji" i w "Zaginięciu" mamy coś w stylu "kto się czubi ten się lubi". Jeżeli chodzi o "Rewizję" to tu już się ( oczywiście xD) sprawa trochę komplikuje. Po zakończeniu "Zaginięcia" czytamy "Rewizję", która pokazuje wszystkie decyzje źle lub dobrze podjęte, niemałe zmiany charakteru jak i sposobu bycia. I w tej części irytowała mnie Chyłka, aczkolwiek po dłuższym zastanowieniu mogłabym ją zrozumieć. W "Immunitecie" mamy kolejną, zagmatwaną sprawę i zakończenie. Zakończenie przez które nasuwa ci się jedna myśl: " Łał. Ciekawe jak pan Mróz rozwinie to w następnym tomie?"

" - Myśl, że masz świetną prawniczkę, która wyciągała z opresji ludzi znajdujących się  w znacznie gorszej sytuacji niż ty.
- Naprawdę?
- Nie, ale dobrze to brzmi, prawda?
- Chcesz powiedzieć, że jestem twoim najbardziej beznadziejnym przypadkiem?
-Tak."

Podsumowując już całą tą serię. Jeżeli ktoś czytał na przykład serię z Komisarzem Forstem to wie mniej więcej czego ma się spodziewać. A mianowicie ciekawej, intrugującej, i na pewno nie bezproblemowej opowieści o dwójce prawników muszących radzić sobie ze swoimi osobistymi problemami jak i zawiłym i ciężkim orzechem do zgryzienia jakim jest świat prawniczy. 

Mnie jak i mnóstwu innym czytelnikom ta seria się spodobała i już się nie mogę doczekać kolejnego tomu. Jeżeli choć trochę cię zaintrygował opis to sięgaj i się nie zastanawiaj!

A ja ze swojej strony życzę wam miłej niedzieli i następnego tygodnia! ♥ :)


czwartek, 1 września 2016

[59] Czytelnicze podsumowanie sierpnia + TBR na wrzesień


Hej
Ja właśnie przyszłam z rozpoczęcia roku i postanowiłam napisać wrap-up i TBR. A co do samego rozpoczęcia to jedyne co mogę powiedzieć to to, że nie podoba mi się mój plan od poniedziałku do czwartku do 15:20 a w piątek 14:30 ale nie ma co narzekać i się nad tym rozwodzić :)  Mam nadzieję, że wam wasze plany podobają się o wiele bardziej niż mi. Ale cóż nie wiadomo jak wyjdzie z czytaniem (( trzecia i ostatnia klasa zobowiązuje xD)) ale zapewne będzie tak jak zwykle, czyli będę czytać więcej książek niż w wakacje. Nie wiem czy ktoś jeszcze tak ma. Ale już nie przedłużam. Zaczynamy!

Jeżeli chodzi o sierpień to nie jestem z niego aż tak zadowolona jak z lipca, ale nie mogę narzekać, bo przeczytane w całości 4 książki i 2 zaczęte to nie jest dramat. I tak w skrócie: miesiąc zaczęłam od Onyksu (( napiszcie czy chcecie recenzje bo się na razie zastanawiam)), później przeczytałam na wyjeździe nad jezioro Parabellum ( które kocham całym serduszkiem ♥ ale niestety nie mogę znaleźć drugiej cześci ;( Jeżeli ktoś wie, czemu jest niedostępna albo gdzie można kupić byłabym wdzięczna). Na tym samym wyjeździe przeczytałam też Ostatnią Spowiedź ( recenzja być może będzie, ale mam wrażenie, że każdy ją czytał i nie ma co o niej się rozwodzić). Jak byłam w Gnieźnie to kupiłam "Rewizje" i ją przeczytałam jako kolejną  Dziękuje ci "Rewizjo" za kac książkowy na ostatni tydzień sierpnia :). Dlatego też później zaczęłam Miłość w czasach zagłady i przeczytałam 100 stron i jakoś nie powala na razie ( dużo opisów) i ją odłożyłam się za Harry'ego i go będę kończyć w pierwszej kolejności.

Także to tyle o książkach. Starałam się nie rozwodzić i mam nadzieję, że jakoś mi to wyszło ale jak zaczynam o nich pisać to nie mogę skończyć. Jeżeli chodzi o "ulubieńców miesiąca" to tak napisze ( i wstawie zdjęcia) o wyjeździe nad jezioro gdzie jak zwykle było cudownie ♥ Jeżeli chodzi o rzeczy bardziej "domowe" to zaczęłam ( i skończyłam) serial Hannibal i kompletnie nie miałam pojęcia jak mi się spodoba i czy w ogóle przypadnie mi do gustu. Jeżeli chcecie krótką opinię to chętnie się podzielę moimi wrażeniami ( niektórzy już wiedzą ze snapa book_silver ).
 
A jeżeli chodzi o TBR to wstawię zdjęcie tylko żeby się znowu nie rozpisywać ( jeżeli dotrwałeś do tego momentu, że jesteś już prawie przy mecie i zaraz zakończy się ten post a ja, Bukowy Czytajnik gratuluję ci 👍)
 
 
Także to tyle jeżeli chodzi o ten post. Jestem strasznie ciekawa jak wam minęło rozpoczęcie i czy jesteście zadowoleni ze swoich planów jak i tego do której klasy teraz idziecie. Jeżeli byście chcieli któryś z wymienionych postów powyżej w paplaninie byłabym wdzięczna gdybyście mnie o tym poinformowali :)
Ja wam życzę miłego dnia, zaczytanego września i świetnego roku szkolnego o ile taki w ogóle może być.
Papa ♥
 


sobota, 20 sierpnia 2016

[58] #2 Bukowym okiem: Garnitury są najważniejsze... SUITS

 
Hejka naklejka
Post pojawia się dopiero teraz ponieważ nie miałam ostatnio ani czasu ani jakiejś wielkiej ochoty pisać czegokolwiek. Jednak po obejrzeniu pierwszych sześciu odcinków szóstego sezonu Suits i zobaczeniu jakie są świetnie po prostu bolało mnie, że nie dziele się z wami moimi odczuciami o tym serialu. Mam nadzieje, że zachęcę kogoś do obejrzenia chociażby pierwszych odcinków, żeby zobaczyć czy wam się spodoba. Jeżeli zaczniecie go oglądać po mojej rekomendacji dajcie mi znak, będę wniebowzięta. A teraz zapraszam was na moją haotyczną opinię nie jestem dobra w opisywaniu moich odczuć o serialach więc wybaczcie ale musiałam się z wami z tym podzielić xD
 
                                                
 

 
Serial "Suits" opowiada losy prawników w pewnej nowojorskiej kancelarii Person/Hardman. Zaczynamy w chwili, gdy mądry i błyskotliwy Mike Ross przypadkiem trafia na przesłuchanie do roli współpracownika rekina biznesu i najlepszego prawnika - Harveya Spectera. Mike pokazuje się jak z najlepszej strony nokautując swoją wiedzą samego prawnika. Okazuje się, że ma on bowiem fotograficzną pamięć a polega ona na tym, że gdy coś czyta to to rozumie. Jeżeli to rozumie nigdy nie zapomina. I wszystko byłoby idealnie gdyby nie to, że kancelaria przyjmuje ludzi tylko po Harvardzie, a Mike nie ma żadnych ukończonych studiów prawniczych, a umie prawo dlatego, że chodził na Harvard przez dwa lata i miał najlepsze oceny nie chodząc nawet na wykłady ale przez pewien incydent o którym się dowiecie gdy obejrzycie odcinek zostaje wyrzucony. Harvey postanawia go przyjąć i od tego momentu zaczyna się jazda bez trzymanki, praca z największymi rekinami biznesu, nieprzespane noce i ... coraz lepsze kolejne sezony.
 

Jeżeli chodzi o sezony to tak jak ktoś napisał wyżej z sezonu na sezon jest coraz lepiej. Oczywiście każdy sezon ma coś w sobie ale nie ma co ukrywać, że większość ludzi, którzy zaczynają go oglądać i nudzą ich pierwsze odcinki to go odkładają bo i po co oglądać skoro przynudza. Ale nie zrażajcie się. Mnie na początku czy ja wiem czy od razu nudziło co najwyżej było mało akcji i odcinek jakby się dłużył. Połowa sezonu pierwszego już się zaczynała robić zdecydowanie ciekawsza a im głębiej i dalej się wdrążałam w ten serial tym bardziej przepadałam aż w końcu przepadłam kompletnie. 
 

Jeżeli chodzi o bohaterów, bez których żaden serial nie mógłby być nazywany  cudownym  tak tutaj nie mogło być lepiej i każdy jest świetnie wykreowany z własnymi problemami, z własną przeszłością bardziej tragiczną lub mniej  i z własnym charakterem, przez który jest jedyny w swoim rodzaju. Dla przykładu, żeby nie być gołosłownym Harvey Specter - rekin biznesu, wyrozumiały, nie umiejący poradzić sobie ze swoimi uczuciami, facet z trudną  przeszłością nie potrafiący przegrywać. Mike Ross - błyskotliwy, zabawny, zupełnie inny niż Harvey, a jednak w pewien sposób bardzo podobny.
Oboje wplatają w typowe prawne formułki i zwyczajne rozmowy cytaty z różnorakich filmów i "odgrywają" między sobą role bohaterów co bardzo ich odróżnia od innych. Tak samo jest z innymi drugoplanowymi bohaterami, którzy mają również swoje niepowtarzalne charaktery. Donna Pulsen - kobieta, sekretarka, która o wszystkim wie i jest pewna swoich umiejętności. Louis Litt - z dość specyficznym charakterem, ostry pracoholik, dla którego Pearson/Hardman jest całym życiem. Jessica Pearson- kobieta z jajami zarządzająca całą kancelarią. Kobieta, która pokazuje, że płeć żeńska również może być rekinem biznesu pracującym na najwyższym stanowisku. Reachel Zane - niedoszła prawniczka zajmująca się archiwizacją papierów z rozpraw.
Jak widać każdy zupełnie inny. Każdy ma swoje wady za które go kochamy, no bo jak kochać kogoś kto jest sztucznie idealny bez żadnych wad?  
 
Ja wam ten serial jak mogliście wywnioskować z mojej haotycznej paplaniny polecam gorąco. Nawet jeżeli, myślicie, że nie lubicie seriali typowo prawniczych, bo myślicie że nic nie będziecie z niego wiedzieć i cały czas będziecie oglądać z miną " O czym oni w ogóle rozmawiają?" to naprawdę nie masz się co martwić. Sama zaczynając oglądać pierwszy sezon zupełnie nie wiedziałam co miałam o tym myśleć. Włączyłam go totalnie spontanicznie i to była świetna decyzja♥ 
Myślę, że te ostatnie tygodnie wakacji NIE! będą idealnym czasem na nadrobienie tego serialu, ponieważ w roku szkolnym nie mielibyście tyle czasu, żeby siedzieć przed komputerem i oglądać jeden odcinek po drugim a potem o nich rozmyślać.
Jeżeli cię do tego przekonałam i jednak po przeczytaniu tego wpisu powiesz " Dobra czas się przekonać czy mi się spodoba" i obejrzysz pierwszy sezon i nie zrażając sięgniesz po następny i się zakochasz tak jak ja to daj mi znać będę wiedziała, że dobrze, że napisałam ten post!
Ja się  z wami żegnam i życzę zaczytanego weekendu,
Monika z Bukowego Czytajnika ♥
 

niedziela, 31 lipca 2016

[57] Czytelnicze podsumowanie czerwca i lipca





Hej moi kochani!
Witam was w końcu w kolejnym poście i z od razu bardzo ale to bardzo was przepraszam, że nie było żadnego posta praktycznie przez cały lipiec ale zwyczajnie nie miałam o czym pisać xD Poza tym takiego lenia dostałam, że nie chciało mi się nic robić poza czytaniem, graniem w The Sims 3 i oglądaniem milionów seriali. Tak wiem, wstyd, wstyd ale cóż - mówi się trudno i żyje dalej, dlatego zapraszam dzisiaj na podsumowanie czerwca i lipca. Także co? Lecimy i nie przedłużam, bo trochę się tego uzbierało=^.^=

 
CZERWIEC
 
Czerwiec mi poszedł fatalnie jak widać. Może nie ma tragedii, ale 3 i pół książki na miesiąc, gdzie praktycznie nie miałam nauki to jednak za dobrze nie poszło. Spodziewałam się, że będzie lepiej ale cóż. Czerwiec zaczęłam od dokończenia "Trawersu" Remigiusza Mroza i tak oto pożegnałam się z Wiktorem Forstem. Później dla rozluźnienia wzięłam się za lekką, łatwą  i przyjemną opowieść od Wydawnictwa IUV, czyli "Tytany" Victorii Scott. Później przeczytałam "Wybacz mi, Leonardzie" i jeżeli chcecie przeczytać moją opinię o niej to piszcie, bo nie wiem, czy mam zrobić recenzję. Na koniec przeczytałam "Zanim się pojawiłeś", naryczałam się jak głupia, poszłam dzień później na film do kina, na którym znowu płakałam jak debil. I tym oto pozytywnym akcentem skończyłam czerwiec z przeczytanymi 1,409 stronami na karku i z dodatkowymi 10,6 centymetrami do wyzwania. Przeczytam tyle, ile mam wzrostu.
LIPIEC
Tak w lipcu poszło zdecydowanie lepiej. Udało mi się przeczytać w całości aż 8 książek. Wiem, że dla niektórych może być mało, ale dla mnie to jest naprawdę sporo. Lipiec zaczęłam z "Wybranymi" C.J.Daughtery, którzy nie powalili mnie ale podobała mi się ta książka i raczej sięgnę po następną część #teamcarter ♥. Później przeczytałam Harry'ego Pottera po raz pierwszy ( tak wiem, że późno, ale lepiej późno niż wcale) i tutaj chyba nie muszę komentować. Później wypożyczyłam czwarty tom Akademii wampirów i ach... był cudowny. I się zdenerwowałam, że na piąty i szósty będę musiała pewnie czekać do 2017 roku. Później kupiłam "Percy'ego Jacksona" w tym nowym wydaniu i tak wyszło, że całą serię przeczytałam w tydzień. W ostatni tydzień lipca nic nie czytałam, bo nadrabiałam najpierw piąty i szósty sezon TWD,później wyszedł teaser Sherlocka, który złamał mi serce na miliony kawałków i ja już chcę 4 sezon i 2017 rok ;_;. Później wyszedł pierwszy odcinek 6 sezonu Suits na którego wyczekiwałam odkąd poznałam datę premiery. A pod koniec miesiąca poszłam do kina na "Obecność 2".


 
Jeszcze chciałabym bardzo podziękować Kasi z bloga, Instagrama i Snapchata Zakątek Fangirl za małe rady dotyczące napisów na zdjęciach, które bardzo mi pomogły ♥ Dziękuje kochana i zapraszam na jej bloga książkowego, którego w końcu założyła xD
 
 
Podsumowanie wyzwań czytelniczych:
 
Przeczytać 52 książki - 32/52 książki
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 86,3 cm / 168 cm
 
Także to tyle z podsumowania ale mam jeszcze do was ogłoszenie parafialne i pytanie. A mianowicie za tydzień wyjeżdżam na tydzień nad jezioro i nie będę miała możliwości, żeby coś pisać na bloga, więc chciałabym coś napisać przed wyjazdem i wstawiać wam w trakcie i moje pytanie do was: Co byście chcieli poczytać?
• Bukowym okiem : Sherlock albo Suits ( albo to i to)
• Recenzja aktualnie czytanej książki ( Miłość w czasach zagłady)
•Cytaty #2
• Moja opinia o "obecności 2 "
• TAG ( jak tak to jaki)
 
Mam na wszystkie posty ochotę i z pewnością się pojawią, jeżeli będziecie zainteresowani, ale nie wiem co najpierw.
Ile wam się udało przeczytać książek w lipcu? Jesteście zadowoleni? Napisaliście o tym post? Jeżeli tak to chętnie poczytam.
ZACZYTANEJ NIEDZIELI ♥

 
 





 

piątek, 15 lipca 2016

[56] Poczuj lato BOOK TAG




Tak... słonecznie
Hej kochani! Witam was dzisiaj w takim szybkim i dość spontanicznym poście i od razu przepraszam, że nie było mnie ponad tydzień na blogu ( sama nie wiem czemu xD) Dzisiaj postaram się odpowiedzieć w miarę zwięźle na POCZUJ LATO BOOK TAG do którego nominował mnie Jacob ( BLOG KLIK )
Jako że dzisiaj jest idealna pogoda i jest strasznie słonecznie i upalnie stwierdziłam, że dzisiaj jest idealny dzień na odpowiedź.

1)Książka lub seria, którą chcesz przeczytać w wakacje
Cieszę się, że pojawiło się to pytanie ponieważ, mogę wam powiedzieć, że DUM DUM DUUM - zaczęłam w końcu serię: Percy Jackson z czego się niezmiernie cieszę. Pierwszą część już mam za sobą i achh.. co tu dużo mówić była cudowna ♥ Mam jeszcze w planach przeczytać Harry'ego Pottera, ale nie wiem, czy się wyrobie w czasie.
2)Książka z żółtą lub niebieską okładką
O dziwo jak się zorientowałam to książek z niebieskimi okładkami jest mnóstwo na moich półkach, ale żółta z tego co widzę jest tylko jedna i jest nią "Prawie jak gwiazda rocka" Matthew Quicka a najbardziej niebieska w kolorze morza ( ewentualnie kałuży) jest "Rywalek" Kiery Cass.


3)Twój plażowy must have
Ja zawsze na wakacje biorę cienkie i niezobowiązujące lektury a to, że jak wspominałam aktualnie zachwycam się najbardziej serią z Persiakiem i moim plażowym must have książkowym będzie druga część z serii, czyli "Morze potwórów". Kocham ♥

4)Książka z okładką, która kojarzy ci się z wakacjami
Myślę, że nikogo nie zdziwię pokazując chyba najbardziej wakacyjną książkę i okładkę tego roku, czyli "Ktoś mnie pokocha".


5) Powieść, która wywołuje u ciebie słoneczny uśmiech
Nie mam pojęcia czemu, ale pierwszą książką, jaką mi przyszła na myśl jest "Magnus Chase i Bogowie Asgadu: Miecz Lata" Ricka Riordana. Strasznie mi się podobała ta książka i już się nie mogę doczekać drugiej części! Jeżeli jeszcze nie czytaliście a uwielbiacie wujka Riordana zdecydowanie musicie nadrobić:) RECENZJA


6)Książka przy której wylałaś może łez
I tutaj również nie powinno być zadziwieniem, ponieważ wybiorę tutaj oczywiście "Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes. Naryczałam się jak bóbr zarówna na książce i na filmie jednak tak jak niektórzy nie rozumiem przesłania końcowego i morału, co nie oznacza, że książka mi się nie podobała. 4 POWODY PRZEZ KTÓRE NIE WARTO PRZECZYTAĆ "ZANIM SIĘ POJAWIŁEŚ"


7)Najlepsza impreza w książce, czyli taka w której chciałabyś uczestniczyć
I tutaj muszę się zgodzić z Ewą z kanału Cat Vloguje no bo kto by nie chciał być na imprezie organizowanej przez Magnusa Bane'a? Samo napełniające się drinki, nocni łowcy, Malec, prezes Miau i na dodatek mnóstwo brokatu. Czego chcieć więcej?


8)Powieść z historią łatwą jak jazda na rowerze
Pierwszą książką jaka wpadła mi na myśl są "Rywalki" Kiery Cass. Cała seria Selekcja jest łatwa, lekka i przyjemna. Polecam.

9) Powieść do której musiałeś dojrzeć jak kwiat 
Chyba nie mam takiej książki. Pewnie dlatego, że większość książek które czytam  są z gatunku Young adult, fantastyka albo kryminał. 

Nominuje:
Kasię z bloga Zakątek Fangirl
Olę z bloga Słowa z kartek

Także to już na tyle z tego posta. Mam nadzieję, że się podobało. Ja już lecę, papa :*





















poniedziałek, 4 lipca 2016

[55] TBR na Bookathon 2016

Hej!
Przychodzę dzisiaj do was z moimi planami na wakacyjną edycję bookathonu przygotowywanego przez Anitkę z Bookreviesbyanita i Ewelinę Mierzwińską. Pewnie większość z was wie czym jest bookathon, ale jeżeli ktoś nie wie to jest to nic innego jak maraton czytalniczy. Od 4 lipca ( czyli od dzisiaj) do 10 lipca czytamy książki dobrane do kategorii .

1) Wakacje z duchami
2) Zakończenie/ rozpoczęcie serii
Do tych dwóch wyzwań wybrałam książkę "Wybrani" C.J.Daughtery

3) Autor o twoim imieniu lub inicjałach
To zadanie jest okropne. Nie mogłam znaleźć żadnego autora z inicjałami M.H więc wybrałam książkę "Prawie jak gwiazda rocka" Matthiew Quica ( imię na tą samą literkę xD)

4)Lato z kryminałem
Tutaj oczywiście standardowo nie mogło się obyć bez Mroza i postawiłam na "Parabellum: Prędkość ucieczki"

5) Wymarzony zawód
Postawiłam dość spontanicznie na "Wilka z Wall Street" Jordana Belforta

6) Wakacyjna miłość
U mnie książką z wakacyjną miłością będzie "Eleonora&Park" Rainbow Rowell. Gdyby nie bookathon chyba nigdy bym się za nią nie zabrała xD
7) I ostatnie zadanie polega na przeczytaniu 1500 stron.
 Ja z tego co naliczyłam, jeżeli uda mi się je wszystkie przeczytać to będę miała około 1800 stron ( Yeah)



Także to na tyle. Ja lecz czytać "Wybranych" a wy bierzecie udział w bookathonie? Co dzisiaj czytacie? Jakie macie wybrane książki? Ja już kończę i życzę wam Zaczytanego Tygodnia! ♥


niedziela, 26 czerwca 2016

[54] 4 powody, przez które nie warto przeczytać ani obejrzeć "Zanim się pojawiłeś" JoJo Moyes


Bookmorning!
W piątek przeczytałam "Zanim się pojawiłeś" JoJo Moyes a o 20:15 poszłam na ekranizację do kina. Dzisiaj przychodzę do was z 4 powodami, przez które nie warto poznać tej wzruszającej historii miłosnej.

Powód numer 1 - Bolące oczy i strata chusteczek
Tak dobrze widzicie. Jeżeli nie macie serca z kamienia bądź żadnego podobno twardego materiału takiego jak np. metal, złoto albo chociażby jak Iron Man jest spore prawdopodobieństwo, że przez to, że jest strasznie wciągająca przeczytacie ją w jeden dzień a na dodatek, żeby tego było mało na końcówce zaryczycie się jak mało kto i wylejecie z siebie hektolitry łez. A to jak wiadomo spowoduje, że po przeczytaniu jej będziecie wyglądali jak jakiś przerośnięty chomik z masą chusteczek koło siebie.

Powód numer 2 - Za dobra obsada
Dla niektórych może to być pozytyw, ale! Pomyślcie o tym w inny sposób. Emilia Clarke (Denerys) i Sam Clafin (Finnick) w rolach głównych i do tego Neville aka Patrick to już jest zło samo w sobie. Przez wspaniałą grę aktorską w tym filmie wczuwamy się bardziej w fabułę, przez co bardziej płaczemy przy końcówce. Ponadto świetna historia, sam w sobie cudowny film, klimatyczna muzyka ( o której wspomnę niżej) to już jest za dużo emocji a do tego idealnie dobrani aktorzy?! To już za wiele. Zdecydowanie.


Powód numer 3 - Rozmyślenia, zastanawia nie się i życie tą historią jeszcze co najmniej tydzień po przeczytaniu.
Po co sobie komplikować życie?! Nie dość, że juz teraz jest skomplikowane to jeszcze po tej książce będziecie rozmyślać nad nim jeszcze bardziej! Co za dużo to nie zdrowo! A na dodatek (pomijając morały i książki z przesłaniem) rozmyślanie nad jedną książką przez kolejne dni? naprawdę?  Po co żyć przeszłością? Było minęło! Ale po przeczytaniu tej książki historia utknie ci w głowie a ty będziesz żyć swoim normalnym życiem z jednym wyjątkiem - będziesz  miała Willa i Lou w głowie i co chwilę będziesz sobie coś przypominać zabawnego i będziesz się śmiać jak głupia w kolejce po bułki (ja tak miałam :D)

Powód numer 4 - Soundtrack
Tak. Kolejna rzecz, która będzie cię prześladować. No bo czemu nie można do filmu dać piosenek, które nie wpadają w ucho? Nie! Lepiej dać piosenki, które będą ci chodzić po głowie dopóki nie wrócisz do domu ( o ile poszłaś do kina) i nie pobierzesz ich i będziesz je słuchać non stop w kółko i wracjąc do powodu 1 - przez które będzie ci się przypominać co tam w filmie i książce było i będziesz płakać śpiewając je na cały głos.
O tym mówiłam (( w razie jakby co))
 













Także to już wszystko o czym powinieneś wiedzieć drogi czytelniku przed przeczytaniem tej książki i obejrzeniem filmu. Jeżeli lubisz cudowne i wzruszające historie miłosne z cudownym poczuciem humoru i to na dodatek świetnie napisane to polecam wam tą książce z całego serducha. A później koniecznie film!
( widzieliście tą obsadę?! ♥)

Ocena : 11/10


Dzisiaj trochę inaczej napisana recenzja z racji tej, że jest już mnóstwo opinii zarówno o książce jak i o filmie a ja koniecznie musiałam się pochwalić opinią z wami a nie wiedziałabym i tak jak taką "normalną" opinię napisać, więc postawiłam na takie coś. Mam nadzieję, że się spodobało ;)

Do kolejnego posta. Buziaki :*




Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka